Kiedy będziemy tęsknić za spamem, czyli "Zasady śmiesznego zachowania" Hakla
Musiałem w końcu sięgnąć po książkę, która będzie odskocznią od skrojonych pod masowe gusta powieścideł, z którymi ostatnio było mi dane się spotykać. Miałem już serdecznie dosyć tekstów... Wiecie jakich? Wystarczało, że czytałem dialogi i dwa, trzy zdania bezosobowego i nijakiego stylu narratora, a już człowiek galopował na przez kolejne rozdziały.
Irytowało mnie, że mogę bez żadnej straty pomijać całe akapity zbędnych opisów krajobrazów i wnętrz, ubrań i gestów, kolorów oczu i długości paznokci. Jakiś pisarz(yna) męczył się, bym o tym wszystkim przeczytał, a ja wzruszam ramionami, bo guzik mnie interesuje, jakiej długości sukienkę nosiła hrabianka i o której wyszła z domu. Wiem, jestem podły.
Znalazłem więc tekst, który nie pozwolił się przeczytać w biegu - "Zasady śmiesznego zachowania" czeskiego pisarza Emila Hakla. Gdybym w czasie lektury pozwolił sobie na chwilę dekoncentracji, na drogę na skróty, umknęłyby mi zdania najzwyczajniej w świecie piękne, egzotyczne, poetyckie i dziwne. Porównałbym to do jazdy pociągiem; wystarczy tylko na chwilę odwrócić wzrok, by oczom umknęły niepowtarzalne detale krajobrazu. No powiedzmy, że mniej więcej o to chodzi...
Książka podzielona jest na trzy części, które opisują trzy epizody z życia starzejącego się pisarza. Najpierw korzysta z wątpliwej przyjemności paraglidingu (unosząc się na spadochronie, przypomina sobie własną młodość, dziwaczną służbę w wojsku, relacje z jeszcze dziwniejszą dziewczyną), potem odwiedza w szpitalu umierającego ojca, w ostatniej części wybiera się z kolegami na ryby, by przy okazji spełnić ostatnią wolę zmarłego.
Tak naprawdę nic się nie dzieje - samotny bohater rozmawia, wspomina, podsumowuje, spowiada się przed czytelnikiem. Pielęgnuje zużyte prywatne rytuały. Dawno przekroczył smugę cienia, przeżył kryzys wieku średniego, ale nie nastąpiło po nim żadne nowe rozdanie, a druga młodość okazała się mitem.
Żenujące próby dogonienia życia są raczej wymuszane przez innych. Bohater jest pchany, prowadzony, mobilizowany, ale niewiele się aktywności podejmuje sam z siebie. Ci, którzy mają do niego jeszcze odrobinę cierpliwości, walczą o jego uwagę, o to by choć przez chwilę skoncentrował na nich spojrzenie.
"Za dziesięć lat zesrasz się z przerażenia, że wszystko zmarnowałeś. Przyjdzie czas, że będziesz wdzięczny za każdy przypadkowy spam, bo będzie ci odwalało z samotności” - ostrzega jeden z sms-ów, jakie otrzymuje bohater. Myślicie, że zrozumiał przekaz?
Smutne to jest życie. Największym osiągnięciem jest własna gęba na billboardach, jedynym członkiem rodziny, z którym trzeba porozmawiać, jest leżący w szpitalu ojciec, miejscem, do którego jest sens się wybrać, jest delta Dunaju - cywilizacyjny śmietnik pełen chwastów, żelbetonu i natrętnych owadów.
W sumie niczego nowego od Hakla nie usłyszałem. Kilka razy rozśmieszyły mnie żenujące przygody bohaterów, wiele razy westchnąłem głucho, gdy pisarz przypomniał mi o nijakości i banale życia, najczęściej jednak przecierałem oczy ze zdumienia. Fantastycznie prowadzona narracja utkana jest z całej masy środków poetyckich. Odkrywcze i ożywcze metafory lub porównania ("Zły jak diabeł morski" zapisuję w pamięci i będę się posługiwał) potwierdzają, że proza jako taka może bez większych problemów wchłonąć to, co we współczesnej poezji brzmiałoby w za mało wyrafinowany sposób. (Chrzanić współczesną poezję!)
Czy polecam? Tak. Na tle innych, pewnie bardziej rozpoznawalnych tekstów czeskich pisarzy, "Zasady śmiesznego zachowania" nie wyróżniają się czymś szczególnym. Ale wystarczy, że dacie tej książce szansę, a wtedy na pewno się ze sobą dogadacie.
"Za dziesięć lat zesrasz się z przerażenia, że wszystko zmarnowałeś. Przyjdzie czas, że będziesz wdzięczny za każdy przypadkowy spam, bo będzie ci odwalało z samotności” - ostrzega jeden z sms-ów, jakie otrzymuje bohater. Myślicie, że zrozumiał przekaz?
Smutne to jest życie. Największym osiągnięciem jest własna gęba na billboardach, jedynym członkiem rodziny, z którym trzeba porozmawiać, jest leżący w szpitalu ojciec, miejscem, do którego jest sens się wybrać, jest delta Dunaju - cywilizacyjny śmietnik pełen chwastów, żelbetonu i natrętnych owadów.
W sumie niczego nowego od Hakla nie usłyszałem. Kilka razy rozśmieszyły mnie żenujące przygody bohaterów, wiele razy westchnąłem głucho, gdy pisarz przypomniał mi o nijakości i banale życia, najczęściej jednak przecierałem oczy ze zdumienia. Fantastycznie prowadzona narracja utkana jest z całej masy środków poetyckich. Odkrywcze i ożywcze metafory lub porównania ("Zły jak diabeł morski" zapisuję w pamięci i będę się posługiwał) potwierdzają, że proza jako taka może bez większych problemów wchłonąć to, co we współczesnej poezji brzmiałoby w za mało wyrafinowany sposób. (Chrzanić współczesną poezję!)
Czy polecam? Tak. Na tle innych, pewnie bardziej rozpoznawalnych tekstów czeskich pisarzy, "Zasady śmiesznego zachowania" nie wyróżniają się czymś szczególnym. Ale wystarczy, że dacie tej książce szansę, a wtedy na pewno się ze sobą dogadacie.
Dojrzała, pełna uroku proza bez blagi? Chciałbym napisać, że brzmi czesko, ale za słabo jak na razie czeską literaturę znam.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Jakaś taka dojrzała jak na stereotypowe wyobrażenie czeskiej literatury. No ale my żyjemy pewnie jakimiś obiegowymi obrazami. Podejrzewam, że istnieje też mroczne i duszne czeskie pisanie. W końcu mają w Kafce niezłego patrona.
Usuń