Onegdaj było wolniej, czyli "Kask" Kuczyńskiego
Dawno dawno temu jedną z lektur uzupełniających w szkole podstawowej była "Atlantyda, wyspa ognia" - sympatyczna przygodowa opowieść, która mogła otworzyć przed młodym człowiekiem bramy do szeroko pojętej fantastyki. Autorem tej książki jest Maciej Kuczyński, którego "Kask" wpadł mi ostatnio w ręce. Tę niewielką napisaną w latach 70 powieść dla młodzieży należy już chyba złożyć do grobu i dać jej zaznać wiecznego odpoczynku. No tak mi się przynajmniej wydawało...
Fabuła realizuje stary jak świat (fantastyki) motyw niezwykłego przedmiotu/wynalazku, który wpada w ręce zwykłego śmiertelnika, w naszym przypadku nastolatka odkrywającego niesamowite możliwości, jakie daje na pozór zwyczajny motocyklowy kask. Przedmiot ów umożliwia nie tylko zaglądanie do sąsiednich mieszkań lub obserwacje naszej planety z orbity okołoziemskiej, ale można dzięki niemu również manipulować rzeczywistością.
Nasz bohater, uczeń, którego życie dość wiarygodnie przedstawił Kuczyński, rzecz jasna bada możliwości kasku i jednocześnie uczy się odpowiedzialności za swoje działania. Problemy, z którymi konfrontuje się chłopak, stają się coraz poważniejsze i zmuszają go do lawirowania pomiędzy upajaniem się namiastką wszechmocy a powstrzymywaniem się od spektakularnych ale mało przemyślanych działań.
Długo zastanawiałem się, jak rozgryźć ten "Kask". To przecież zwykła młodzieżowa przygodówka. Streścić mam ją tylko? No jak to tak? I nagle dotarło do mnie, że książka ta mogłaby stanowić znakomitą bazę dla twórców gier komputerowych.
Mamy bohatera, czynnik fantastyczny, sposobność do zdobywania kolejnych punktów doświadczenia, następujące po sobie misje - a to uratować rozbitka dryfującego po bezmiarach oceanu, a to w subtelny sposób poprawić los rodziny, która zmaga się z alkoholizmem i bezrobociem. Podejmujemy decyzje, które mają swoje konsekwencje.
Gdyby naszą grę wkomponować jeszcze w tło obyczajowe lat 70, któremu autor poświęcił całkiem sporo miejsca, mielibyśmy zgrabną niemal edukacyjną całość. Poznajemy mentalność młodszych i starszych (materializm w kraju realnego socjalizmu miał się całkiem nieźle), wchodzimy do szkoły, w której obserwujemy odwieczną zabawę w kotka i myszkę pomiędzy uczniami a ciałem pedagogicznym.
Literatura młodzieżowa szybko się chyba starzeje - powolne tempo "Kasku" pomimo niewielkich rozmiarów książki i galopady wydarzeń może zniecierpliwić współczesnego czytelnika. Dziś tnie się i montuje inaczej poszczególne sceny, zdania są krótsze, akcję pchają do przodu dialogi, a nie rozbudowane monologi wewnętrzne.
Książkę Kuczyńskiego wspominać będą chyba tylko ci, dla których zamknęła się ona w sarkofagu miłych wspomnień z własnej młodości. Chyba trochę jednak szkoda...
Mnie w przypadku takich zapomnianych ciekawostek zawsze ciekawi: gdzieś Pan to znalazł? ;) Odmęty biblioteczne czy jakiś antykwariat? I czemuż się skusił?
OdpowiedzUsuńDawno temu miałem konkretną fazę na starą polską fantastykę. No i pozamawiałem sobie z Allegro ileś tytułów. Niektóre do dziś tkwią "do przeczytania".Ten "Kask" z tego rzutu właśnie do mnie trafił.
Usuń