"Nagrobek z lastryko" - A Varga z emo!
Definicja z Wikipedii:
Kiedy "emo" używamy w odniesieniu do cech i osobowości danej osoby, większość definicji emo określa osobę emo jako bardzo emocjonalną, wrażliwą, nieśmiałą, zamkniętą w sobie, ponurą i cichą. Ktoś przygnębiony i ze złamanym sercem jest czasami opisywany jako emo. Muzyka i poezja emo zawiera wiele odniesień do nieodwzajemnionej miłości i problemów emocjonalnych w związkach. Bycie melodramatycznym lub nadmiernie emocjonalnym jest również często łączone z byciem emo.
A teraz do rzeczy.
Autor z mądrą miną.
Mam problem z "Nagrobkiem z lastryko". Pierwsza połowa tej książki jest solidnym szpiegowskim spojrzeniem na naszą (polską) rzeczywistość. Szpieg patrzy na świat z przyszłości. Szpieg notuje to, co umyka żyjącemu tu i teraz obywatelowi RP.
Umyka nam konsumeryzm, do którego nie chcemy lub nie umiemy się przyznać. Nadmiar bodźców, bez których stałej dawki uschnęlibyśmy jak roślinki na pustyni Gobi. Powierzchowne i przypadkowe relacje międzyludzkie, których jedynym paliwem jest niechęć lub nienawiść. Wyjałowienie duchowe, żerowanie na najniższych pobudkach i potrzebach...
Tak wyglądamy z perspektywy żyjącego w drugiej połowie XXI wieku Dominika Frattner, który wspomina losy swojego dziadka Piotra Pawła, babci Anny oraz matki Zuzanny.
A widok ten jest naprawdę przygnębiający, mogący niektórym otworzyć oczy na własne kiepskie i wiedzione na mieliznach życie. To atut tej książki
***
Po pewnym czasie zaczyna się problem z tą lekturą - o ile Vardze starczy cierpliwości, by przez pół powieści trzymać w ryzach rozbuchany jęzor, to w drugiej połowie nic już nie ogranicza jego pióra (ok, klawiatury, z której wyrwano guziki BACK SPACE i DELETE).
"Nagrobek z lastryko" jest najbardziej przegadaną książką, jaką ostatnio czytałem. Do bólu rozemocjonowaną. Niemal wymiotującą zbędnymi akapitami.
Autor kompletnie bez sensu rozwija elementy, które w żaden sposób nie wnoszą niczego nowego do całej struktury. Czytelnik nie ma szans odgadnąć, dlaczego akurat temu a nie innemu epizodowi poświęcono całe stronice.
A styl, jakim Varga raczy czytelnika, jest w najlepszym razie namiastką prozy poetyckiej. Mnożące się opisy, epitety, metafory potrafią złamać nawet najbardziej odpornego odbiorcę.
Autor przypomina narratora "Ciepień młodego Wertera", który tak rozwlekle, zawile i emocjonalnie opisywał najdrobniejsze drgnienia swojej duszy, że nikt z nim nie mógł wytrzymać, a dziewczyny go unikały.
Nie wątpię, że "Nagrobek..." stał się w pewnych kręgach lekturą obowiązkową. Bo i modny autor, i nominacja do Nike, i warszawiak, więc jest na miejscu, w samym centrum wszystkich opiniotwórczych źródełek.
Ale nie dajcie się zwieść, Moi Drodzy, Varga to emo. Roztkliwiający się, płaczliwy, rozmemłany...
Emo. Jednak.
I właśnie dlatego niestety nie czytam polskiej literatury...
OdpowiedzUsuńNo patrz, a ja nie wpadłam na to, że to Ty :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie na temat, przepraszam, ale dziś obrywam z każdej strony i czytanie ze zrozumieniem powróci, jak się uspokoję...
pozdrowienia Tomku Vel Bosy Antku :)
Witam :-)
OdpowiedzUsuńSwego czasu czytałem 'Tequilę' pana Vargi i podobała mi się bardzo, od pierwszego zdania. Może to po prostu fajna książka, może trafiłem z lekturą w taki czas i stąd mój entuzjazm - teraz trudno mi stwierdzić. Ale do rzeczy.
Jakiś czas później wpadła mi w ręce 'Karolina' - pomyślałem: Varga, ten od 'Tequili', super! Niestety, książka była niewypałem - również od pierwszych zdań. Odpuściłem sobie po kilku stronach, a i przez te z trudem przebrnąłem. I odczucia miałem właśnie takie - grafomania, rozwlekłe nie wiadomo co nie wiadomo o czym.
Od tej pory po Vargę nie sięgnąłem, a w przekonaniu, że nie warto utwierdziła mnie lektura artykułu pana V., na który trafiłem na jednym z blogów. Chłop tworzy dyrdymały, duby smalone bredzi. W każdym razie nie moja bajka. A że każda potwora amatora znajdzie, to wiadomo, ja się jednak do amatorów Vargi zaliczał nie będę.
Się rozpisałem, jakoś tak z rozpędu.
A co do emo - to polecam inną definicję, a właściwie charakterystykę :-) Cytat na początek:
Emo to najczęściej typy z tzw. „dobrych domów”, którym się od tego dobrobytu w d***ch poprzewracało. Nie są wystarczająco mroczni, by być gotHami, ale są zbyt nieodporni na tanie wino, by być punkami.
Reszta tu:
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Emo_%28ludzie%29
Pozdrawiam!
Krzysztofa Vargę pamiętam z jednego seminarium na polonistyce, chyba z literatury współczesnej. To było w czasach, kiedy jeszcze nie był pisarzem. Bardzo się zdziwiłem, kiedy po jakimś czasie dowiedziałem się, że nim został. Jakoś mi nie wyglądał... :-) Żadnej jego książki nie czytałem, więc i o tej się nie wypowiem.
OdpowiedzUsuńCo do Wertera to pełna zgoda. Język "Cierpień..." dziś dla wielu może być niestrawny, ale to wciąż świetne studium psychologiczne człowieka niedojrzałego, wchodzącego w dorosłe życie i jeszcze do niego nieprzystosowanego. Stąd tak dużo tam przesubtelnienia, egzaltacji, przesady, szukania wielkich dramatów w sytuacjach, gdzie ich wcale nie ma (lub są, ale mniejsze) itp. Taki zwykle bywa człowiek w tym wieku (nie wyłączając piszącego te słowa) i niestety trudno z nim wtedy wytrzymać. :-) Po kilkunastu latach ten człowiek patrzy na swoje dorastające dzieci i nie może wyjść ze zdumienia, że "ta dzisiejsza młodzież" taka "pokręcona" i "w ogóle się z nią nie można dogadać." :-)
Sorry, jeśli użyłem zwrotów, które wywołują u Ciebie alergię lub bardziej złowrogie przypadłości. Proszę o wyrozumniałość dla nieco kostycznego czterdziestolatka. Nobody's perfect. :-)
Nieustające pzdr.
R.
Ja pana Vargi czytałam tylko "Aleję Niepodległości" i było mi dobrze w tej powieści. Miałam kilkuletnią przerwę w kontakcie z książkami tego pana, po liźnięciu jego wcześniejszej książki. Odrzuciło mnie to na kilka lat, ale Aleja Niepodległości mnie mile zaskoczyła:)
OdpowiedzUsuńpapryczko, nawet nie sięgaj po "Nagrobek..." - szkoda sobie psuć wrażenie z poprzedniej książki.
OdpowiedzUsuńRomo, słusznie prawisz z tym werteryzmem. I żadne Twoje zwroty mnie nie rażą, możesz nie wierzyć, ale ładnie piszesz...
OdpowiedzUsuńpzdr
Zdesperowany, definicja emo jak najbardziej prawdziwa.
OdpowiedzUsuńI rozpisywać się możesz tu ile chcesz!
pzdr
Agato, polska literatura ma całkiem smaczne owoce, ale trzeba nieco poszukać i za grosz nie wierzyć zawodowym recenzentom "kupowanym" przez zaprzyjaźnione wydawnictwa.
OdpowiedzUsuń