Czar Czechów (prawie) pryska, czyli "Praski elementarz" Kaczorowskiego

Kaczorowskiemu udała się rzecz szalenie istotna – „Praski elementarz”, który na pierwszy rzut oka można podejrzewać o utrwalanie mitu Pragi magicznej, pocztówkowej, zanurzonej w pianie jasnego piwa, czyta się z rosnącą pewnością tego, że obcujemy z dziełem zrywającym z idyllicznym obrazem naszych południowych sąsiadów.

Autor tylko sporadycznie zapuszcza się w bezpieczne i oczywiste zaułki. Chodzi mu o coś więcej niż o kolejny, coraz bardziej przewidywalny, zapis polskiej fascynacji tym niewielkim krajem rodzącym wielką literaturę.

Złe wybory, szamotanina moralna, zacieranie granic pomiędzy uczciwością a sprzeniewierzeniem się jej. Cyrografy podpisane w durnej młodości ciążą na reszcie życia. Tak mniej więcej wyglądały życiorysy części czeskich pisarzy XX wieku. Autor zdaje się stawia mocną tezę – nie można nie być pisarzem politycznym, to znaczy nie można uwolnić się od uwarunkowań narzuconych przez państwo, społeczeństwo i historię, żyjąc w Europie Środkowej, którą tak boleśnie pokiereszowano w poprzednim stuleciu.

Autor nie moralizuje, nie ocenia zbyt pochopnie tych, którzy nie przeszli zwycięsko próby przyzwoitości – jednak mnożąc przykłady fatalnych wyborów życiowych, nie pozostawia czytelnika obojętnym. To bardzo oczyszczająca książka, która pomiędzy wierszami stawia pytanie o dyskomfort, jaki zbyt często możemy czuć, gdy przyglądamy się poszczególnym biografiom, a następnie przypomnimy sobie, ile wspaniałych książek napisali niezbyt wspaniali ludzie…


Haszek, po części odpowiedzialny za narodziny mitu Czechów, potomków Szwejka – sam dezerter i tchórz. Kundera, ucieka na Zachód przed historią własnego kraju, z którą nijak nie może zerwać. Hrabal, poprawia swoje dzieła pod dyktando cenzury…

Oddajmy jednak sprawiedliwość czeskim autorom – ostatni z esejów poświecono zmarłemu w 2011 roku Havlowi, który jawi się czytelnikom jako szlachetny, nieco naiwny być może, idealista wierzący w posłannictwo, jakim jest uprawianie czynnej polityki. Wcześniej poznajemy między innymi wstrząsającą historię życia Oty Pavla, którego traumatyczne doświadczenia zepchnęły w odmęty obłędu, skąd podyktował jedne z najbardziej wzruszających i ciepłych opowieści, jakie dotarły do nas zza południowej granicy.

Kaczorowski co i rusz wplata w swą opowieść wspomnienia o własnych ścieżkach wydeptanych w Pradze, o prywatnych epifaniach, o intymnych chwilach, gdy pisarze przemawiają do nas ponad barierą czasu i przestrzeni. Kto wie, czy to nie jest szlak, którym powinien ruszyć każdy spisujący biografie – uczynić z czyjegoś losu nie tylko wyliczankę dat, miejsc, ludzi i dzieł, ale żywy, rozgałęziający się labirynt eseju, w którym spotykają się czytelnicy, krytycy i sami autorzy?

Komentarze

Popularne posty