Bo to zły podmiot liryczny jest, czyli "Nic o mnie nie wiesz" Podgórnik

To poezja kolczasta, drapieżna, celowo odpychająca czytelnika. Marcie Podgórnik nie zależy na odbiorcy, który w poezji głównie szuka kołyszącego metrum, kojących obrazów lub garści wypranych frazesów o życiu, śmierci i miłości. Nic z tych rzeczy! To poezja agresji, uczuciowej zadymy. Liryka zdań szybkich i błyskotliwych. Wpadających w ucho konstrukcji językowych. Wyrafinowanych arabesek myśli, których celem jest wyrazić ból lub ból zadać. Okaleczyć lub samookaleczyć.




Bohaterkę tych wierszy nie sposób pomylić z kimkolwiek innym. To kobieta. Silna, dominująca. Samoświadoma. Skazująca się na kpienie z rzeczywistości. Z ról, jakie narzuciło jej społeczeństwo, bliscy ludzie, sama literatura. Niczego nie traktuje na serio lub serio w takim rozumieniu, by nie można było nawet największej katastrofy życiowej obezwładnić przy pomocy bolesnej ironii, bluzgu lub zamaszystego gestu... Żyje, a wszystkie jej „przygody” znajdą prędzej czy później miejsce we wściekłej spowiedzi, jaką daje nam podsłuchiwać.
Taką poezję i takie wcielenie podmiotu lirycznego odnajdujemy w pierwszych trzech tomikach poetki. Znakomitych, wciąż brzmiących świeżo, budujących historie, z którymi mogą utożsamić się odbiorcy.
Niestety wiersze wybrane Podgórnik, czyli książka „Nic o mnie nie wiesz” na plan pierwszy wysuwa późniejsze dokonania poetki. Tom jest trudniejszy, stawia olbrzymie wymagania czytelnikowi, który co i rusz rozbija się o nieoznakowane na mapach rafy, osiada na mieliznach lub wchodzi na kurs kolizyjny z doświadczeniem całkowicie rozbieżnym z jego własnym. 
Ironia, gry słów, nawiązania, liczne aluzje podkopujące autorytet szlachetnych pierwowzorów brzmią tak silnie, że można odnieść wrażenie obcowania z tworem chłodnym, wyrachowanym, wręcz odpychającym. Sztucznym, niemal przetworzonym cyfrowo. Każdorazowo zabójczo perfekcyjnym. Zbudowanym nie na fundamencie życia, jakie może się przydarzyć odbiorcy, ale na ruchomych piaskach intelektualnych rozważań kogoś, zbyt mocno wsłuchującego się w tętno własnych myśli, obsesji, tęsknot. Nie współczujemy, nie dzielimy doświadczenia, bo go nie rozumiemy, bo to obca (w każdym znaczeniu tego słowa) historia. A nawet nie historia, bo trudno śledzić wciąż rwące się tropy i wpatrywać się w rozrzucone puzzle.
Podgórnik już dawno wyrosła na czołową postać polskiej poezji, ale potrafiła tego dokonać nie odwracając się od czytelnika. Teraz, wraz z publikacją wierszy wybranych, obwieszcza (chyba) całkowity rozbrat z pisaniem szukającym wspólnoty.
„Nic o mnie nie wiesz”, głosi tytuł. I już się nie dowiesz, dopowiada sobie czytelnik...

Komentarze

Popularne posty