On jest Hiszpanią, czyli "Gips i jaśmin" Lorki
Czasami zdarza się, że jeden twórca staje się wyraźnym i rozpoznawalnym w świecie symbolem własnej ojczyzny, a jego losy splatają z jej trudną historią. Tak się właśnie stało w przypadku Lorki – jego liryka zarówno pod względem treści, jak i formy jest na wskroś „hiszpańska”, zaś życie oraz śmierć w czasie wojny domowej w 1936 roku stanowią idealne uzupełnienie twórczości. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że Federico Garcia Lorca jest symbolem hiszpańskiej poezji i Hiszpanii jako takiej.
Jako syn swojego kraju (nie waham się użyć tutaj nieco pompatycznej stylistyki), Lorca zamyka w wierszach wszystko, co z Hiszpanią się wiąże. W jego lirykach znajdziemy nie tylko plastyczne opisy przestrzeni, cudownie skrojone śmiałe metafory, którymi nazywa ojczystą ziemię, ale również da się w nich uchwycić coś, co stanowi o esencji Hiszpanii – zapachy, kształty, barwy, linie architektury – coś, czego nie można znaleźć w żadnym innym zakątku świata. Dźwięki gitar flamenco, cygańskie zaśpiewy, niespiesznie kwitnące miłości, profile mijanych kobiet, słońce wypalające pola i bielące ściany domów – to wszystko buzuje w tych pięknych sensualnych wierszach.
Jego twórczość rozwijała się w burzliwych dla literatury pierwszych dekadach XX stulecia, jednak tryumfująca wtedy awangarda, która przeorała tradycyjne rozumienie i praktykowanie poezji, tylko po części odcisnęła piętno na Lorce. W poezji hiszpańskiego poety z rzadka pobrzmiewają echa nowoczesności (wyłączywszy rzecz jasna wstrząsający tom „Poeta w Nowym Jorku” będący gorzkim podsumowaniem pobytu autora w Stanach Zjednoczonych), częściej znajdziemy odwołania do folkloru, do wciąż obecnych w niektórych regionach Hiszpanii arabskich tradycji, do głęboko zakorzenionych w pamięci kulturowej Europy obrazów i motywów.
Pomimo tego, że Lorca rozluźnia związki pomiędzy wyrazami, wpuszcza bardzo dużo światła i powietrza pomiędzy poszczególne wersy, nigdy nie zrywa łączności z czytelnikami, zawsze szuka ścieżek do ich serc, pragnie wzruszać, czarować, zachwycać. Raz wystarczy mu krótki impresjonistyczny poetycki szkic, innym razem pozwala obrazom kołować, by te ułożyły się w zdumiewającą pełną dramaturgii opowieść.
Nowy wybór poezji Lorki pt. „Gips i jaśmin”, którego autorem i tłumaczem jest Leszek Engelking, to doskonała okazja, by na nowo zapoznać się z obecną już przecież w Polsce twórczością hiszpańskiego twórcy. Wiersze z różnych okresów życia poety tworzą zdumiewający liryczny krajobraz pełen słońca i ciemności, śmiechu i łez, życia i śmierci. Polecam najgoręcej.
PS
Recenzja pierwotnie ukazała się na łamach Lubimy Czytać.
No proszę, poezja hiszpańska! Dla mnie to zupełna terra incognita, dlatego muszę koniecznie sięgnąć po poezję będącą odbiciem tego kraju, i to sięgnąć jeszcze w tym roku. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz. Ten wybór Lorki jest ok, ale są lepsze, pełniejsze. Jeśli Cię interesuje Hiszpania w poezji, to to jest moim zdaniem najlepsza prezentacja Lorki wydana u nas: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/138956/poezje
UsuńPozdrawiam
Dzięki! Jak dorwę książkę, to na pewno się skuszę. :)
UsuńPozdrawiam również. :)