Symfonia Simmonsa, czyli "Hyperion"

Jak na moje to książka wybita. Książka właśnie, nie powieść. Książka, wehikuł mogący dźwigać potężny koncept i mechanizm o kilkunastu zazębiających się kółkach - mniejszych i większych. Święto literatury rozumianej zarówno jako umiejętność chwytania czytelnika za mordę, jak i zdolność do zamykania pomiędzy okładkami doskonale zorkiestrowanych partii. 

Simmons przesuwa na pasie transmisyjnym tekstu poszczególne epizody, które oświetlają siebie wzajemnie, pozwalając dojrzeć coś, co wcześniej mogło uciec. Zdumiewające, że orkiestra Simmonsa gra bez najmniejszego fałszu, w równym tempie, bez przerw na wzięcie oddechu. Nawet interludia pomiędzy kolejnymi opowieściami mają wysoką temperaturę emocjonalną. 



Nie ma sensu, a przynajmniej ja go nie widzę, by rysować fabułę klasycznego już przecież dzieła. Dla mnie "Hyperion" to przede wszystkim hołd oddany literaturze wyrażony albo żonglerką motywami i konwencjami, albo czytelnymi (niemal literalnymi) odwołaniami do historii literatury. 

Cóż my tu mamy? W żadnej kolejności wymienię kryminał noir naszpikowany cyberpunkowymi gadżetami, gorzką autobiografię artysty, teologiczną rozprawę, militarną space operę... - każda z tych konwencji dźwiga na sobie ciężar opowieści, które same w sobie są znakomitymi realizacjami postulatów wykorzystywanych przez autora gatunków. Nie zapominajmy również, że całość dzieje się w skomplikowanym, trójwymiarowym, wewnętrznie spójnym (wszech)świecie przyszłości czekającym na rozerwanie przez nieuchronnie zbliżającą się wojnę. 

Simmons niczym szalony naukowiec w alchemicznej pracowni zamienił klasyczne dla literatury angielskiej teksty i postacie - odpowiednio "Opowieści kanterberyjskie" Chaucera, poezja i biografia romantycznego poety Johna Keatsa) - w "towar" atrakcyjny dla współczesnego odbiorcy. Uskrzydlił przeszłość. I na dodatek ani razu nie potraktował tego źródłowego materiału z postmodernistyczną kpiną, ponowoczesnym cynizmem. Pisarz szanuje tradycję i tego szacunku uczy czytelnika.  

Gdyby nie literatura, nie byłoby tej powieści. A gdyby nie było literatury, mogłaby się ona z "Hyperiona" narodzić.

Najgoręcej!

Komentarze

  1. Świetny tekst o przecudnej książce. Zgadzam się w stu procentach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się i z tekstem, i z komentarzem. Chyba pora na drugie czytanie.

      Usuń
    2. Dzięki za zgodę. Pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty