Morze zdań wielokrotnie złożonych, czyli "Dokąd bądź" Siwczyka

Krzysztof Siwczyk zapracował sobie jak rzadko kto na miano klasyka współczesnej polskiej poezji. Debiutuje w roku 1995 mając zaledwie 17 lat. Tomik „Dzikie dzieci”, nagradzany, wyróżniany, doceniony zarówno przez krytykę, jak i przez czytelników, zamienił młodego autora w pierwszoplanową postać polskiej sceny poetyckiej. Debiutanckie wiersze, silnie zakorzenione w realiach zwykłego banalnego blokowiska, dokumentujące dojrzewanie, pożegnanie z dzieciństwem i mrowiące się przeczucia dorosłości, preferowały konkret, silnie ukorzeniały się w rzeczywistości, widzialnej i namacalnej.
Jednak kolejne tomy skutecznie mogły zniechęcić do siebie czytelników przyzwyczajonych do wychodzącej im naprzeciw obrazowej poezji. Zdawało się, że Siwczyk raz na zawsze wziął rozbrat z widzialną rzeczywistością, coraz szerszym łukiem omijał to, co jest owocem pracy naszych zmysłów, i zaprzągł wehikuły wierszy do filozoficznego dyskursu.
Myśl prowadziła myśl, ulotne i kapryśne stany ducha zamieniały poezję w wyrafinowany dyskurs poety z samym sobą. Wszystko to działo się jakby pod nieobecność czytelnika, gdyż poezja tak potężna, enigmatyczna, z czasem coraz bardziej ponura, niosąca za sobą metaliczny posmak „ostateczności”, musiała stawiać niewyobrażalne wręcz kłopoty interpretacyjne. Pejzaż wewnętrzny krzyżował się z krajobrazem zewnętrznym, którego chaotyczne elementy przypominały porzuconą scenografię postapokaliptycznego filmu.
Najnowsze dzieło Siwczyka, zbudowany z dziewięciu części poemat „Dokąd bądź”, zdaje się łagodzić majestatyczną, monochromatyczną lirykę i wprowadza do niej (nieliczne, przyznajmy) sygnały neutralizujące jej trudny charakter.
Zdania, bo właśnie one są nośnikami sensu tej poezji, rozwijają się powoli. Autor zamienia je w wielopiętrowe, wielokrotnie złożone konstrukcje, w których gubi się uwaga odbiorcy. Nie jest to jednak zarzut. Poezji tej sprzyja wyciszona wnikliwa kontemplacja, która niekoniecznie musi zakończyć się jakimikolwiek wiążącymi wnioskami. Rozumienie jej w znaczeniu odkrywania poszczególnych sensów składających się na Sens całości, może być zadaniem nie tyle niewykonalnym, co wręcz niepożądanym.


Wystarczająco satysfakcjonująca jest już sama obserwacja tego morza poezji. Spokojnie falujące frazy, których pozorne monotonne kołysanie raz po raz pozwala wyłowić konkretne elementy rzeczywistości. Wspomnienia z dzieciństwa i młodości. Nieprzyjazny industrialny krajobraz. Imiona dawnych bohaterów popkultury, które brzmią jak nazwy zatopionych statków. Wreszcie niezwykłej urody, przedziwne, jednocześnie surowe i czułe partie opisujące fenomen miłości.
Nie jest to poezja dla wszystkich. Nie dajmy się zwieść – awangardowy rys tej liryki odstraszyć może nieprzygotowanego, przypadkowego odbiorcę. „Dokąd bądź” to podróż, w jaką może ruszyć czytelnik poezji, który kondycję zdobył w czasie długich forsownych lektur. Zdumiewająca książka, która każdorazowo będzie mądrzejsza i większa od wszystkiego, co się na jej temat napisze.

PS

Recenzja pierwotnie ukazała się na łamach Lubimyczytać.pl

Komentarze

  1. Rzadko czytam poezję, a gdy się już za to zabieram, to sięgam po Szymborską czy Baczyńskiego. Ale muszę przyznać, że jestem zainteresowany tym tomikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siwczykowi daaaaaaaleko się odbiegło od tradycyjnie rozumianej poezji. Daleko. Poezja trudna.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty