Literatura z magla, czyli "W szpilkach na tropie" Jane

Książka Rebeki Jane pt. „W szpilkach na tropie” stanowi doskonałą wakacyjną lekturę (głównie jednak dla kobiet) i jej pojawienie się u progu lata to znakomite posunięcie wydawnicze. Rebecca Jane opisuje w niej najciekawsze, najbardziej charakterystyczne sprawy, z jakimi musiała zmierzyć się jako szefowa Damskiej Agencji Detektywistycznej, na pomysł założenia której wpadła w wyjątkowo dramatycznym momencie życia – odkryła, że mąż ją zdradza, a praca zawodowa przestaje zaspokajać podstawowe potrzeby. W tok opowieści autorka wplata historie o swoim nieudanym małżeństwie, trudach oraz rozkoszach macierzyństwa, o nowym partnerze, który przywrócił jej wiarę w sens miłości, w jaką wcześniej zwątpiła.
Rdzeniem książki są rzecz jasna śledztwa, jakie z upodobaniem Jane opisuje. Sama praca prywatnego detektywa, której kuchnię obserwujemy, nie ma wiele wspólnego z mniej lub bardziej romantycznymi wyobrażeniami, jakie pielęgnujemy w sobie po lekturach przygód Sherlocka Holmesa lub Herculesa Poirot. Bohaterka z jednej strony zamienia się w powiernika, na którego ramieniu można się wypłakać, w psychologa, który stara się wyjaśnić postępowanie innych, z drugiej zaś strony jest nieustępliwą tropicielką niewiernych małżonków, opieszałych alimenciarzy, potencjalnie niewiernych partnerów. Raz zwietrzywszy trop, nie odpuszcza aż nie dopadnie ofiary.
Metody pracy też zmieniły się od czasów detektywa z Baker Street 221b. Dziś najpotężniejszą bronią w poszukiwaniu prawdy o człowieku stał się Internet, w którego przestrzeniach każdy przy odrobinie wysiłku może znaleźć niemal wszystko o wszystkich. Zdjęcia, statusy, komentarze lekkomyślnie zostawiane na najbardziej popularnych serwisach społecznościowych, stanowią doskonałe źródła dowodów lub chociażby poszlak, na których można oprzeć podejrzenia o zdradę.
Styl tej biograficznej opowieści jest żywy, bohaterowie plastyczni, nakreśleni kilkoma szybkimi zdaniami; autorka potrafi przemycić nieco humoru, zdarzają się więc sceny nawet zabawne. Całość czyta się szybko, kolejne rozdziały pojawiają się i znikają z zawrotną prędkością.
Jeśli wierzyć znalezionym w sieci informacjom, „W szpilkach na tropie” to bestseller, a jej autorka stała się postacią rozpoznawalną, chętnie zapraszaną do programów telewizyjnych kobietą sukcesu. Gdy jednak uważniej przyjrzeć się temu fenomenowi, okazałoby się, że ów literacki sukces zbudowany został na bardzo niejednoznacznych fundamentach. Rebecca Jane chcąc nie chcąc obnaża przed nami sekrety pożycia intymnego innych ludzi, podsyca w nas niezdrową fascynację prywatnością. Kiedyś o podobnych ekscesach naszych bliźnich z wypiekami na twarzy rozprawiano w przysłowiowym maglu. Dziś – okazuje się, że to pomysł na nieźle sprzedającą się książkę. 
A najbardziej mnie boli to, że tę popową jednorazową książczynę puściło w obieg wielce zasłużone Wydawnictwo Literackie. To jest dopiero zdrada (pewnych priorytetów i własnej zacnej historii).

Komentarze

Popularne posty