Z daleka i z bliska, czyli "Środek wyrazu" Dąbrowskiego
Jako poeta Tadeusz Dąbrowski dał
się rozpoznać jeszcze w XX wieku. Dokładnie w 1999 roku ukazał się jego
debiutancki tomik wierszy, który autor opublikował mając lat dwadzieścia. Od
tamtej pory Dąbrowski cierpliwie buduje swoją pozycję jednego z najciekawszych
polskich współczesnych poetów – regularnie publikuje, jest nagradzany i
nominowany, tłumaczony i zapraszany na festiwale literackie. W odróżnieniu od
hołdującym neoawangardowej manierze kolegów po piórze, Dąbrowski stara się
znaleźć nić porozumienia ze swoimi czytelnikami, dostosowuje język do
możliwości percepcyjnych przeciętnego zjadacza lirycznego chleba. Wiersze te od
zawsze wyciągały rękę w stronę odbiorcy, zapraszały go na swoje terytorium i
subtelnie starały się powiedzieć coś mądrego o świecie i człowieku.
Wiersze zgromadzone w tomie pt.
„Środek wyrazu” potwierdzają znakomitą formę poety. Liryka ta zdradza wyraźną
tendencję do diagnozowania kondycji moralnej współczesnego świata, ale wiersze
te nigdy nie piętnują i nie oceniają obserwowanych zjawisk. Bohater liryczny
Dąbrowskiego, nieco staroświecki i pielęgnujący pewien rodzaj wyważonego
konserwatyzmu, wędruje ścieżkami Wielkiego Świata i pozwala sobie zajrzeć pod
jego podszewkę.
Świat ten powinien teoretycznie
porywać i oszałamiać, ale bohater „Środka wyrazu” czuje się w nim źle, a już
nie na pewno nie u siebie. Dalekie miasta, filary cywilizacji Zachodu (Nowy
Jork, Berlin, Zurych...) odsłaniają swoje ukrywane przed turystami ponure
oblicza. Są jedynie zbiorem brył zamieszkałych przez ludzi sponiewieranych
współczesnością. Pod pocztówkową powierzchnią kryje się pustka, rozpacz i
cynizm...
Autor jest zbyt mądry, by
krzyczeć, lamentować lub obrażać się na podglądaną rzeczywistość. Pomimo
poważnego tonu, wiersze te są jasne i klarowne. Potrafią porwać wymyślnym
konceptem, który odświeża stare jak sama poezja motywy – Dąbrowski potrafi
mówić pięknie, ściszonym głosem, o miłości, poczuciu utraconej bliskości,
zaufaniu, zwątpieniu... Często najsubtelniejsza liryka wyrasta z zaledwie kilku
zdań kreślących krótką przejmującą scenę, na którą nikt poza poetą nie
zwróciłby uwagi.
Gdybym miał kogoś przekonywać do
przełamania wrodzonej (lub zaszczepionej) niechęci do poezji, „Środek wyrazu”
były naprawdę przekonującym argumentem, by zmienić przyzwyczajenia czytelnicze.
Mocno polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz