Ekskluzywność wykluczająca, czyli "W podziękowaniu za siedlisko" Audena
Rzadko zdarza się, by na polskim rynku czytelniczym zaistniała książka będąca tłumaczeniem jednego, zamkniętego w sobie, tomu poetyckiego. Jeżeli proponuje się rodzimym miłośnikom mowy wiązanej próbkę twórczości mniej lub bardziej klasycznego zagranicznego autora, jest to na ogół wybór wierszy, który ma za zadanie zaprezentować ewoluującą na przestrzeni życia twórczość poety oraz jej najjaśniejsze momenty. Niestety, sam autor bywa tym samym „uśredniony”, a fakt wyboru takich a nie innych utworów bywa swoistą narzucaną odbiorcom interpretacją twórczości.
Cieszyć się zatem należy, że za sprawą wybornego tłumaczenia Dariusza Sośnickiego do rąk dostajemy tom W. H. Audena pt. „W podziękowaniu za siedlisko.” Książka ta spłodzona u schyłku życia poety zdaje się odróżniać od wcześniejszych i rozpoznanych jako wybitnych propozycji. Zresztą sama sytuacja, w jakiej znalazł się autor, być może nie skłaniała do tworzenia zaangażowanych, wizjonerskich utworów. Auden za sprawą potężnego zastrzyku finansowego (nagroda literacka Feltrinelli przyznana mu w 1957 roku opiewała na niebagatelną kwotę dwudziestu milionów lirów) kupuje dom w Austrii. Skromną, niemal wiejską posiadłość w miasteczku Kirchstetten.
Tom jest przewodnikiem po tej posiadłości, którą poeta opisuje drobiazgowo, od piwnicy po strych, nie opuszczając nawet tak prozaicznych pomieszczeń jak wychodek. Rzecz jasna cały urok tej poezji polega na tym, że po domu nie oprowadza nas agent nieruchomości lub, w najlepszym razie, znajomy, który czuje się zobowiązany do zafundowania nam wymuszonej faktem odwiedzin wycieczki. Auden jest raczej elokwentnym gospodarzem, który otwierając kolejne i kolejne drzwi zaprasza nas do wnętrz umeblowanych kulturowymi odniesieniami, mnożącymi się nawiązania do różnych dziedzin wiedzy; o wszystkim opowiada ze swadą, błyszczy najwyższej próby ironią, żongluje żargonem naukowym, archaizmami, słownikowymi precjozami.
Nie da się ukryć, że to trudna książka, a jej (chcąc, nie chcąc) wykluczający charakter jest poważnym mankamentem. Nieprzygotowany czytelnik, przypadkowy amator lżejszych odmian poezji, być może przestraszy się erudycyjnych Audenowskich wywodów. Być może zrazi go przesadna ekskluzywność tego projektu i poczuje się nieproszonym (za głupim?) gościem w domu przy Hinterholz nr 6.
Ja, nawet gdyby mnie zapraszano, czułbym się obco. Nie wiem, czy znalazłbym wspólny język z tymi, którzy z akademicką swadą przerzucają się aluzjami i w małych palach mają kompendia wiedzy wszelakiej. Nie, chyba poczekam na zewnątrz...
Dlatego nieco bardziej doświadczonym czytelnikom „W podziękowaniu za siedlisko” objawi zdumiewające przestrzenie. Ta w najlepszym tego słowa rozumieniu ekskluzywna liryka przypomina nam o mariażach intelektu i wyobraźni, dyscypliny poetyckiej i wolnej myśli, które nawet pozbawione wzniosłości tematy są w stanie opisać przy pomocy wymyślnego szlachetnego dyskursu.
Ja, nawet gdyby mnie zapraszano, czułbym się obco. Nie wiem, czy znalazłbym wspólny język z tymi, którzy z akademicką swadą przerzucają się aluzjami i w małych palach mają kompendia wiedzy wszelakiej. Nie, chyba poczekam na zewnątrz...
Najlepszy, acz złośliwy komentarz |
Dlatego nieco bardziej doświadczonym czytelnikom „W podziękowaniu za siedlisko” objawi zdumiewające przestrzenie. Ta w najlepszym tego słowa rozumieniu ekskluzywna liryka przypomina nam o mariażach intelektu i wyobraźni, dyscypliny poetyckiej i wolnej myśli, które nawet pozbawione wzniosłości tematy są w stanie opisać przy pomocy wymyślnego szlachetnego dyskursu.
Komentarze
Prześlij komentarz