Swego czasu rozbawił mnie dowcip następujący:
"W starożytnej Sparcie słabe, mizerne, anemiczne dzieciaki zrzucano ze skały w przepaść i dlatego w Sparcie nie było kujonów."
Ok, może to średnio śmieszne, ale dobrze oddaje moje pierwsze wrażenia związane z lekturą książki Anne Fadiman "Ex libris: Wyznania czytelnika."
Dlaczego?
Moja Żona, mająca rozbrajającą manierę czytania mi na głos co lepszych fragmentów rozpracowywanych właśnie książek, zaserwowała mi opowieść o rodzinie Anne Fadiman, w której KAŻDY ma totalnego fioła na punkcie książek. Rodzinka siedzi razem na kanapie przed telewizorem, biorą "udział" w teleturnieju (coś a la nasi "Milionerzy", tak z grubsza, tylko że startują drużyny uniwersyteckie) i okazuje się, że najczesciej wiedzą więcej niż oglądani zawodnicy.
Wkurzają mnie zazwyczaj podobne klimaty - "Wow! Jesteśmy fucking cool, bo czytamy wspólnie książki i znamy dużo słów!" Coś podobnego czułem kiedyś słuchając Listy Przebojów Trójki, którą współprowadziła wyselekcjonowana grupa wiernych (nomen omen) słuchaczy.
Koszmar! Poczucie zajebistości nie opuszczało wiernych ani na moment, co z czasem zaczynało być irytujące jak jasna cholera.
Jednak teraz przyznaję do jednej z moich największych czytelniczych pomyłek - książka pani Fadiman jest cudowną, zgrabną, zwiewną opowieścią o tym, jak żyć (z) książkami.
Nie będę zanudzał relacjonowaniem tego, co każdy szanujący się czytelnik powinien poznać.
Fanatyk słowa pisanego/czytanego znajdzie w esejach naszej Autorki zabawny i autentyczny obraz wszelkich nieobcych mu patologii - jak poukładać książki na półkach, jak połączyć księgozbiory przyszłych małżonków, jak nie rozstawać się z ulubionym piórem, jak czytać między wersami o słabościach i obsesjach wielkich pisarzy, jak w ogóle czytać mając dzieci i napięte życie zawodowe...
Czujemy pokrewną duszę, a przy okazji głębinowy szacunek, jaki musi budzić rozległa erudycja Anne Fadiman.
Kiedyś trafiłem na takie słowa: "Ludzie czytający zawsze będą stanowili mniejszość. Chodzi jednak o to, by ta mniejszość była jak największa."
"Ex libris" przekonuje, że fajnie być w mniejszość, nawet ciut mniejszej niż większej...